Śmierć Albusa Dumbledore'a wstrząsnęła magicznym światem. Stało się to początkiem szeregu zdarzeń, które zapoczątkowały niebezpieczne i niepewne czasy. Najmniej do stracenia mieli czarodzieje o nieskazitelnej opinii i zwolennicy Lorda Voldemorta. Byli bezpieczni w przeciwieństwie do mugoli, mugolaków i wszystkich tych, którzy sympatyzowali z przeciwnymi wartościami Śmierciożerców. Ministerstwo Magii nadal nie podjęło stosownych środków, a sam Minister Magii tkwi w przekonaniu, że za śmierć Albusa Dumbledore'a stoi Harry Potter i jego przyjaciele. Prorok Codzienny z Ritą Skeeter na czele podchwycił ten wątek i w gazetach nie piszą o niczym innym jak o Potterze mordercy. Zaczęto również oczerniać samego Albusa, wyciągając na światło dzienne wszystkie możliwe brudy, nawet te z lat młodzieńczych. Wywołało to falę oburzenia wśród licznej grupie czarodziejów, którzy darzyli dyrektora Hogwartu szacunkiem. Kiedy zaczęto sobie uświadamiać brak należytej reakcji organów Ministerstwa na bieżące zagrożenia, wielu postanowiło wyjechać. Prorok Codzienny fałszował rzeczywistość chcąc skupić uwagę czytelników na nieistotnych informacjach. Pierwsze zaginięcia zaczęły się wczesnym latem, zaraz po powrocie uczniów z Hogwartu do domów. Mugolska prasa zaczęła donosić o coraz to nowszych kataklizmach, które dla wprawionego oka nie należały do naturalnych. Morderstwa piętrzyły się z każdym wydaniem London Post, a policjanci mieli problemy z wytłumaczeniem seryjnych zgonów całych rodzin. Powrót do Hogwartu stawał pod znakiem zapytania. Wielu rodziców wyjechało z pociechami przeczuwając najgorsze. Są też jednak tacy, którzy zostali. Bez względu na to, każdy drżał myśląc o przyszłości.